(Nie)śpiąca królewna…

Czasem zamykam oczy i wyobrażam sobie, co mogłabym robić gdyby Śmieszka każdego dnia zasypiała o 20. A więc mogłabym: czytać książki, oglądać filmy, pisać, sprzątać, prasować, gotować, rozmawiać przez telefon, pić w spokoju herbatę, wziąć kąpiel, malować paznokcie, spać… Podsumowując mogłabym robić bardzo wiele fajnych rzeczy, na które zazwyczaj brakuje mi czasu. No tak, ale Śmieszka przeważnie zasypia ok. 22, a ja razem z Nią.

Wnioski z dotychczasowych doświadczeń są następujące: Wiem, że denerwowanie się, iż Ona nie chce spać, nic nie daje. A nie przepraszam, daje pewność, że zepsuję wieczór sobie, M. i Śmieszce. Próba przyspieszenia Je zaśnięcia kończy się zazwyczaj napięciem, które powoduje, że uzyskujemy efekt zupełnie odwrotny od zamierzonego. Zaakceptowanie tego, że Ona nie chce spać sprawia, że wszyscy się rozluźniamy i spędzamy miło wieczór.

To jest stan, do którego dążę: zaakceptować daną sytuację taką, jaka jest i uwierzyć, że jest taka, jaka być powinna. Nawet wtedy, kiedy za plecami stoi 15 maili do odpisania, sterta brudnych ubrań, trzy książki do przeczytania, milion opóźnień w planach to i tak najlepsze, co mogę zrobić to ZAAKCEPTOWAĆ, że Śmieszka w danej chwili nie chce spać. Naprawdę za każdym razem, jak to akceptuję, inne kwestie układają się same.

Jednak ja dalej mam potrzebę, aby przynajmniej od czasu do czasu spędzić wieczór tylko z M., poczytać, poprasować itp. A więc obserwujemy, co sprawia, że Śmieszka zasypia wcześniej. Jaki rytm dnia dobrze na Nią wpływa, czy wieczorem lepiej się wyciszać, czy odwrotnie zmęczyć wygłupami na maksa. Czasem udaje się Jej zasnąć wcześniej, a czasem nie. Tak jest dobrze, i tak jest dobrze:). A my nieustannie uczymy się, aby dbając o Jej potrzeby nie zaniedbywać własnych.

 [Napisałam ten post wczoraj w ciągu dnia, a wieczorem Śmieszka zasnęła o 19.55:). Uwielbiam to przyciąganie, po prostu uwielbiam! Chciałabym żebyście to zobaczyli. Bawiła się i nagle M. mówi: Kochanie idziemy spać? Wziął Ją na ręce ponosił 5 minut i zasnęła… ]

2 thoughts on “(Nie)śpiąca królewna…”

  1. Emilio, bardzo dobrze Cię rozumiem. Mój 9-miesieczny (Nie) śpiący Królewicz zasypia co prawda około 20, ale odkąd skończył trzy miesiące chiałby mieć mamę z mleczkiem cały czas przy sobie podczas nocnego snu. Często się przebudza wieczorami i szuka, gdzie jestem. Gdy kładę się obok śpi spokojniej. Najpierw się frustrowałam, ale potem uznałam, że muszę to zaakceptować i podejść do tej sprawy nieco kreatywniej, więc: często biorę odprężąjącą kąpiel wcześniej, kiedy Mały bryka jeszcze z tatą i starszą siostrą; leżę przy nim w łóżku i czytam albo słucham jakichś ciekawych audycji; po prostu leże przy nim i odpoczywam, myślę, modlę się; czasem wyślizguję się na moment do salonu, ale nigdy nie udaje się na długo, no chyba, że wezmę go na ręce, przytulę i wtedy oglądamy z mężem film, mając przygaszone światło… Ostatnio leżąc tak przy nim przeczytałam całego Twojego bloga na tablecie – od deski do deski :). Byłam więc z Tobą :). Jestem tym blogiem zachwycona, bardzo ubogacona, wzmocniona, zainspirowana. DZIĘKUJĘ!!!

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top