Nieustannie się Nią zachwycam…

Jest późny wieczór. Leżę w łóżku, malutka lampka oświetla jedynie książkę, którą próbuję od dłuższej chwili czytać. Ona śpi obok. Co chwilę przerywam czytanie i zerkam na Nią. Oddycha spokojnie. Dobrze, że oddycha przez nos, może katar już Jej przechodzi. Z powrotem kieruję wzrok na książkę i próbuje skupić się na tym, co autor napisał. Jednak nie jestem w stanie. Moje oczy odruchowo kierują się w Jej stronę.

Teraz rusza delikatnie palcami lewej dłoni. Tak, tak wiem trzeba koniecznie obciąć Jej jutro paznokcie. Ach tak miałam czytać. Czytaj, czytaj – powtarzam sobie jak magiczne zaklęcie. Ponieważ zaklęcie nie działa moje oczy ponownie patrzą na Nią, tym razem zatrzymują się na uchu. Ma bardzo ładne uszy. Ona ma takie ładne uszy. W dodatku nie ma znaczenia czy odziedziczyła je po mamie, czy po tacie, bo wszyscy w naszej rodzinie mają zgrabne uszy. Tak, lubię nasze nosy i uszy. Ach jaka Ona jest cała piękna.

Jest późny wieczór. Leżę w łóżku, malutka lampka nie oświetla już książki, ale Jej twarz. A ja nieustannie się Nią zachwycam… Czytam, wciąż czytam tę księgę zwaną życiem, które jest tak blisko mnie…To ogromny dar być przy Niej… I móc nieustannie, nieustannie się Nią zachwycać…

3 thoughts on “Nieustannie się Nią zachwycam…”

  1. Przeżywam podobne chwile i doskonale rozumiem, dlaczego jest to zachwyt i dlaczego nieustanny… Nie rozumiem, kiedy go nie ma albo kiedy jest tylko chwilowy. I niestety znam takie przypadki. My doceniamy nasze szczęście, świadomnie się nim delektujemy, a ono chce jeszcze więcej:):) Pozdrawiam!

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top