Szacunek dla dziecka w praktyce

Byliśmy w sobotę w lesie. Odwiedziła nas rodzina i dużą gromadą wędrowaliśmy leśnymi dróżkami. Natalka siedziała w nosidle. W pewnym momencie zaczęła się wiercić i pokazywać, że chce abym ją puściła.

-Kochanie, tu są jeżyny, gałęzie, a Ty masz gołe stopy, poczekaj jak wyjdziemy z lasu to Cię wypuszczę.
Natalka jeszcze mocniej zaczęła „wychodzić”.

Wyjęłam ją więc i postawiłam na skrawku trawy. W mgnieniu oka upatrzyła sobie pień drzewa i zadowolona usiadła. Patrzyłam z zachwytem jak jej oczy błyszczą, szczęśliwe, że mama zrozumiała o co chodzi.

Powoli mijali nas inni towarzysze, aż w końcu zaczęli znikać za zakrętem.
Natalka jeszcze chwila i idziemy. – zaczęłam delikatnie, a ona aż zesztywniała na myśl, że chcę ją zabrać.
Ok. czekam minutę i już stanowczym głosem mówię: Natalia rozumiem, że chcesz tu siedzieć, ale mamy gości, potrzebujemy iść. Wzięłam głęboki wdech i Natalkę na ręce. Trochę na siłę. Dobra, po prostu na siłę. Nie uszłyśmy 5 metrów bo Natalka BARDZO chciała wrócić i szybko zrozumiałam, że tak trzeba zrobić.

Siadła ponownie na tym samym pieńku. Zadowolona, choć ze łzami na policzkach. Siedziałyśmy. Zaczęłam się zastanawiać po co tak szybko chciałam stąd pójść? Przecież goście idą z Michałem i Śmieszką, znają drogę. Dlaczego postanowiłam, że moje jest ważniejsze? Moje rozmyślania poszły w kierunku szacunku. Tego jak ważne jest dla nas rodziców, aby dzieci okazywały innym szacunek. Przypomniałam sobie setki sytuacji, które widziałam gdy rodzic oczekuje szacunku od dziecka, a sam zupełnie nieświadomie dziecko tego szacunku pozbawia…

Po jakimś czasie wzięłam Natalkę na ręce i poszłyśmy dalej. Ona wzmocniona energią tego miejsca, ja wzbogacona o kolejną lekcję…

5 thoughts on “Szacunek dla dziecka w praktyce”

  1. Tak, u mnie też się zdarza, że nie okazuję szacunku moim dzieciom. Najczęściej są to chwile kiedy mam w sobie frustrację, zmęczenie… i dochodzę do wniosku że nie okazuję im szacunku bo nie okazałam go wcześniej sobie samej – nie odpoczęłam, nie miałam czasu dla siebie i czuję się (przez samą siebie) zraniona, niedoceniona, nieszanowana. Gdy nie skupiam się wystarczająco na sobie to potem trudno skupić się na potrzebach dzieci. A co do gości to zawsze mam ten syndrom gospodyni: muszę wszędzie być, wszędzie oprowadzić, podać, pomóc, pokazać, ugościć. Ciężko pozwolić innym domownikom aby ugościli za nas gości kiedy ja np. karmię piersią, bo ja oczywiście wiem najlepiej i wszystko najlepiej zrobię 😉

  2. Ja myślę, że na pewno w pewnych tematach warto pytać dziecko o zdanie i pokazać mu, że jest pełnoprawnym członkiem rodziny, który też może wpływać na podejmowane decyzje- po prostu, że jego głos się liczy. Ale nie zawsze. Są sytuacje, kiedy rodzice muszą postawić na swoim i nie jest to brak szacunku, ale odpowiedzialność. To my odpowiadamy za dziecko i myślę nawet, że ono ma prawo liczyć na to, że nie będziemy za nim podążać, tylko zaplanujemy mu czas i zrobimy to, co na dłuższą metę jest dla niego bardziej korzystne. Pozdrawiam!
    http://mamazpowolania.pl

    1. Zgadzam się, że są sytuacje gdy to rodzic w pełni podejmuje decyzję za to, co się będzie działo. Tylko z moich obserwacji wynika, że jest tych sytuacji zdecydowanie mniej niż nam rodzinom się wydaje… serdecznie pozdrawiam i miło Cię gościć:)

  3. Pingback: Top 5 blogów o dzikim wychowaniu | ladnebebe.pl

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top