Cyco-zwisy

Ostatnio z różnych źródeł przychodzą do mnie następujące wyrażenia: Mały ciągle wisi na cyckach; jak X choruje to robi sobie cycozwisy… itp. Przychodzi to do mnie głównie z Internetu: z innych blogów, komentarzy na forach czy pod artykułami. Do tej pory przychodziło trochę nieświadomie, nie zwracałam na to uwagi aż do teraz. Ponieważ Śmieszka potrzebuje ostatnio więcej czułości, także tej przy piersi to nagle w mojej głowie pojawiło się to wyrażenie i przeraziłam się. Nie mam w sobie zgody na używanie takich określeń. Chciałabym wyjaśnić, dlaczego.

Ostatnio na profilu FB Dzieci są Ważne  pojawił się tekst, w którym autorka pyta o granice intymności, które jej zdaniem są przez liczne mamy-blogerki przekraczane. Poruszyło mnie coś po przeczytaniu tego tekstu. Kiedy zaczynałam pisać wiedziałam, że decyduję się na pokazywanie czegoś bardzo intymnego: mojej relacji z córką. Zgodziłam się na dzielenie z innymi tym, co dla mnie najcenniejsze i zaczęłam to robić tak szczerze jak potrafię, bo inaczej nie umiem. Zdecydowałam się więc na wędrówkę po bardzo cienkiej linie i tylko dzięki uważności, wsparciu M. i chyba tak zwanemu rozsądkowi uważam, że tej cienkiej granicy nie przekraczam.

Każdy z nas ma jednak tę granicę postawioną w innym miejscu. Dlatego jedni uznają, że pokazuję za dużo, inni, że za mało. I to jest w porządku, wszystko jest w porządku dopóki ja mam w sobie pewność, że to, co piszę jest w zgodzie ze mną, że pisząc o Śmieszce, moim mężu i naszych relacjach kieruję się głównie szacunkiem dla drugiego człowieka.

Czy za 20 lat Śmieszka będzie zadowolona, że o niej pisałam? Nie wiem, z pewnością ją o to zapytam. Wiem jednak, że chcemy ją wychować w taki sposób, aby dawała innym przestrzeń na wyrażanie swojego zdania, a kiedy sama będzie się wypowiadała na różne tematy potrafiła brać za to odpowiedzialność, tak jak ja biorę odpowiedzialność za moje teksty. Wierzę, więc że nawet jak coś nie będzie dla niej w porządku to mi o tym powie, ale uszanuje, że ja opisywałam to z mojej perspektywy.

Wracając do „cycozwisów”, dla mnie to takie wyrażenia są przekroczeniem pewnej granicy, ma ono w sobie coś wulgarnego, odpychającego. Profesor Bartoszewski powiedział kiedyś: „Zmień swoje słownictwo a zmienisz swoje życie”. Bardzo cenię te słowa i często do nich wracam. Właśnie dlatego czepiam się słów, których używam, a ponieważ, tak jak napisałam na początku, to wyrażenie pojawiło się w mojej głowie to o nim piszę i zamieniam na inne, szybko oby nie zadomowiło się tam na stałe.

4 thoughts on “Cyco-zwisy”

  1. Masz racje, ze tak odbierasz takie komentarze. Mi osobiscie tez one nie pasuja. Ciesze sie z karmienia piersia – czasami bardziej, a czasami mniej 🙂 jednak nawet w chwilach zwatpienia nie przyszloby mi na mysl, aby w ten wulgarny sposob okreslac naturalna potzrebe dziecka…
    Serdecznie pozdrawiam i dziekuje za Twojego bloga:)

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top