Kiedy wszystko idzie nie tak

Nie ma dnia, aby nie przydarzyło mi się coś, co nie powinno się zdarzyć… A nie przepraszam, coś, co JA uważam, że powinno wyglądać inaczej. Mówię tu o prozaicznych rzeczach. Miałam wstać o 7 – zaspałam. Na śniadanie miała być jajecznica – okazało się, że jest tylko jedno jajko. Spotkanie zostało odwołane w ostatniej chwili. Spóźniłam się na tramwaj. Miałam iść na basen, ale się rozchorowałam. Napisałam post i nie zapisałam. Chciałam po południu pracować, ale Śmieszka zamiast dwie godziny spała tylko pół… Mogłabym tak wymieniać i wymieniać… Oczywiście mam świadomość, że to miało się wydarzyć, zazwyczaj już po chwili wracam do siebie. Jednak choć to wiem, to nieustannie potykam się o własne oczekiwania i rozczarowania z nimi związane.

 Także w tym aspekcie nie potrzebuję dodatkowych korepetycji, wystarczy uważne obserwowanie mojej Nauczycielki.

 Śmieszka jest na etapie bardzo intensywnego poznawania i doświadczanie WSZYSTKIEGO. Dlatego Jej również codziennie przydarzają się nieprzewidziane wcześniej rzeczy… A to coś rozleje, a to wysypie, zaplami, stłucze, zepsuje, porwie…

 Ja na swoje niespodzianki reaguję różnie, cenzuralnie bądź nie. Ona robi to na dwa sposoby. Pierwszy to takie krótkie, rytmiczne „O-O”, które oznacza Mamusiu chyba coś spsociłam, czy te płatki miały zostać w misce, bo właśnie wszystkie wysypałam? Druga reakcja to tak zwane długie „ooooo” z charakterystycznym dziubkiem i zmarszczonym czołem, które mówi: O szkoda, tak lubiłam tę miseczkę, szkoda, że ją potłukłam…

 W tym Jej „oooo” jest bardzo wiele zrozumienia dla zaistniałej sytuacji. Ona nie lekceważy tego, co się stało, jednak nie rozpacza, nie rozpamiętuje. Ma w sobie całkowitą zgodę na to, co się stało. Wie, że tak miało być.

 Od kilku dni w Krakowie jest śnieg, mamy więc za sobą pierwszy spacer na sankach i pierwsze „bliskie” spotkanie ze śniegiem. M. za mocno pociągnął sanki i Śmieszka leżała całą buzią w białym puchu. Kiedy wróciliśmy do domu usłyszałam: Inna kobieta wypominałaby mi to pewnie przez cały dzień. Popatrzyłam wtedy na Śmieszkę i odpowiedziałam: Popatrz, Ona Ci już wybaczyła, jakim więc prawem ja miałabym Ci to wypominać?

 Skoro Ona potrafi tak nieustannie, to kto wie, może mnie także uda się kiedyś, przeżyć choć jeden dzień bez żadnych oczekiwań…

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top