Złość

Pamiętam jak pierwszy raz poczułam złość na Śmieszkę. Stałam chwilę później sparaliżowana, a w głowie kołatało kilka myśli. Po pierwsze trudno było mi zrozumieć, że w ogóle można się zdenerwować na bezbronną Istotę, którą kocha się najbardziej na świecie, a po drugie zrozumiałam jak nie wiele wiem o sobie jako matce i człowieku. Później zaczęłam oswajać także te trudne emocje, uczyć się je przyjmować i odpowiednio się nimi „opiekować”. Właściwie czas przeszły tu nie pasuje, bo przecież nieustannie się tego uczę. Ostatnio dużo się we mnie działo. Był to bardzo intensywny czas, choć właściwie ciężko powiedzieć z czego ta intensywność wynikała.  W trakcie tych kilku dni doświadczyłam także czegoś bardzo ważnego jako matka.

 Zazwyczaj jak Śmieszka chce, abym po raz dziesiąty posadziła Ją na stole, a po dwóch sekundach schodzi, to sadzam Ją na tym stole. Jak chce żebym Ją nosiła, to Ją nosze. Chce jeść sama, je sama. Chce pierś, ssie pierś… Mówię tu o takich czynnościach, które pojawiają się codziennie i uważałam, że wiem jak się podczas nich zachowam. Znałam też pokłady mojej cierpliwości i myślę, że były dość duże. A w trakcie tych ostatnich dni zmniejszyły się nie do poznania. Przy drugiej prośbie: „Mamo chcę na stół” włączała mi się czerwona lampka. Denerwowałam się, że się brudzi, że znowu chce to, czy tam to… W pierwszej chwili, kiedy zorientowałam się, że coś jest nie tak znowu pojawiła się ta myśl: Co ja wiem o sobie jako matce skoro nagle nie wiadomo z jakiego powodu denerwuję się na moje dziecko? Po chwili zrozumiałam jednak, że lekcja płynąca z tego doświadczenia jest o wiele cenniejsza. Zobaczyłam co dzieje się, kiedy nie czuję się dobrze ze sobą, kiedy jestem poddenerwowana i jak bardzo to wpływa na Śmieszkę. Choć Ona zachowuje się tak samo i naprawdę nic w Jej postępowaniu się nie zmienia, to ja widzę i odbieram Jej zachowanie zupełnie inaczej.

 Myślę, że otrzymałam już wystarczającą liczbę lekcji, aby zrozumieć, że Ja w zgodzie ze sobą, oznacza Ja w zgodzie ze Śmieszką i Jej potrzebami. A to daje sporą szansę, że także Śmieszka pozostanie w zgodzie ze sobą.

3 thoughts on “Złość”

  1. Czytając ten post zastanawiam się, czy to życie z 100% zgodzie z dzieckiem na pewno wyjdzie na dobre. Czy nie doprowadzi to do tego, że dziecko wejdzie nam na głowę? Wiem, że to złożona kwestia, ale ja bym się obawiała, że w przyszłości dziecko zacznie mną manipulować.

  2. Ja też jestem bardzo ciekawa twojego zdania. Z każdym z moich dzieci zaczynałam od etapu „sadzania nas stole” tyle razy ile chcieli. Ale też krok po kroku starałam się i wciąż staram uczyć ich, że ja, my też mamy potrzeby:] I wciąż mam problem z „granicą”. Nie czuję, żeby moje dzieci mną manipulowały, ale widzę jak bardzo naturalne wydaje się im spełnianie ich próśb, pragnień, życzeń. Trudno mi znaleźć złoty środek między ich potrzebami a moimi, a bardzo zależy mi, by moje dzieci słuchały siebie i podążały za sobą, ale równocześnie też szanowały innych ludzi i ich potrzeby. Co robisz gdy Ty czegoś chcesz i Śmieszka czegoś chce? Jest mnóstwo sytuacji, w których można zrobić coś najpierw, coś potem, ale co z takimi, gdzie trzeba wybrać jedną rzecz i chcesz wybrać to coś dla siebie? Chyba niezbyt jasno tłumaczę, ale myślę, że wiesz co mam na myśli. Jak sobie z tym radzisz?

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top