Są takie momenty w życiu gdy dostajesz olśnienia. Gdy chwilę temu nie wiedziałaś nic, a teraz wiesz wszystko. I ja dziś takiego momentu doświadczyłam jeśli chodzi o to miejsce, ten blog i moją pracę z mamami. I dlatego się tym z Tobą dzielę. Choć jest godzina 22.35 i wszyscy spece od marketingów powiedzą mi, że o tej godzinie się postów nie publikuje.
Jeśli zaczynasz tworzyć biznes to jedno z pierwszych pytań jakie sobie zadajesz, brzmi: Kto jest moim klientem? Dla kogo chcę to robić? Kto tego potrzebuje?
Oczywiście wciąż sporo osób sobie tego pytania nie zadaje i ja gdy prawie trzy lata temu uruchamiałam blog również o nim zapomniałam. Wierzyłam, że potrafię pisać dla wszystkich: mam, ojców, babć i dziadków i przyszłych mam, ojców, babć i reszty świata. Wszędzie czytałam im wężej tym lepiej, ale ja wiedziałam swoje:) No i mam po trzech latach 400 lajków na FB- krótko mówią zawojowałam cały świat;)
Szukaj a znajdziesz
Gdy w grudniu przystąpiłam do reaktywacji bloga wiedziałam, że tego błędu drugi raz nie popełnię… No ok. I się zaczęło poszukiwanie mojej klientki i czytelniczki – wymarzonej, utęsknionej takiej co wypatruje mnie każdego dnia na spacerze, a na którą ja czekam z utęsknieniem i ekscytacją na myśl o wspólnej pracy…
Nie szło mi to. Szukałam wokół atrakcyjności, bo bardzo chcę odczarować to pojęcie. Nie znalazłam. Na stronie widnieje informacja „Pomagam innym kobietom odkrywać siebie poprzez macierzyństwo”, ale dalej czułam, że to masło maślane. I dziś karmiąc Natalkę dostałam olśnienia i czuję, że znalazłam Was, Kochane Mamy. Znalazłam te, które mogą potrzebować mnie, a na których myśl ja jestem podekscytowana i gotowa do pracy:)
Co mnie do ch***y tak uwiera?!
Otóż, kiedy zostajesz mamą wiele w Twoim życiu się zmienia (wiem, piszę odkrycie i liczę, że dostanę za to Nagrodę Nobla), zmienia się nawet bardzo wiele (teraz już Nobel gwarantowany), jednak jest taka jedna szczególna zmiana, która dla mnie jest najważniejsza z punktu osobistego rozwoju i poszukiwania życia w zgodzie ze sobą.
Otóż matki zaczyna często coś UWIERAĆ. Takie COŚ, co było już wcześniej, ale normalne życie odsuwało myślenie o tym, lub nie było to takie wyraźne…
Mogą Cię zacząć uwierać różne rzeczy. Poniżej opiszę kilka:
Ciało
Może się okazać, że gdy zaczniesz tyć w ciąży będziesz się z tym bardzo źle czuła. Albo gdy trzy miesiące po porodzie nie wrócisz do figury sprzed ciąży bo nadal będziesz na plusie, albo już na minusie (nie zapominajmy, że są mamy, które chudną bardzo szybko i dużo karmiąc piersią) to będzie Ci się chciało płakać. Możesz odkryć, że karmiłaś swoje ciało śmieciami, ale teraz już tego robić nie możesz, bo nawet jeśli za mało kochasz siebie, to kochasz swoje dziecko. Wtedy warto zajrzeć TU.
Praca
Czy wiecie dlaczego tak wiele mam nie wraca do swoich dawnych prac? Bo wreszcie miały chwilę aby się zatrzymać, pomyśleć, bo wreszcie wyszły ze środowisk, które nie były dla nich wspierające i nagle okazuje się, że chcą to zmienić i robią to.
Partner
To już zostało powiedziane milion razy: dziecko nie uratuje Twojego związku. Jak jest źle, to po narodzinach dziecka będzie jeszcze gorzej… Moim zdaniem zostanie rodzicem to niezwykły test dla związku i może się okazać, że to, co wcześniej nie przeszkadzało Ci w Twoim partnerze teraz zaczyna uwierać. I chwała za to – związek to wspólna praca, rozwój, odkrywanie siebie na nowo każdego dnia.
Pasje
Jak masz pasje to je realizujesz. Dziecko wcale nie musi stanąć Ci na przeszkodzie. Ono nie oczekuje od Ciebie obecności 24h na dobę, a nawet jeśli, to możesz je, prawie wszędzie, zabrać ze sobą. Jednak jeśli żyłaś tylko praca-dom-praca-dom to teraz Ci zostaje tylko dom i zaczynasz się kisić, dusić i wściekać – często na męża, bo on ma wciąż przynajmniej praca-dom… Dlatego albo zaczynasz szukać w życiu czegoś więcej albo kisisz się dalej… Ty coraz bardziej sfrustrowana, dzieci coraz bardziej marudne…
Bycie ze sobą
Wreszcie masz czas na pobycie ze sobą. Spacery, karmienia – ja nigdy nie miałam tyle czasu na rozmyślania jak w pierwszym okresie macierzyństwa. I nagle gdy tak spędzasz całe godziny ze sobą to może się okazać, że nie czujesz się w tym towarzystwie wygodnie. A uciec nie ma gdzie:/
Dziecko
No cóż bardzo często zaczyna nas uwierać nasze dziecko. Dlaczego? Bo jest naszym najszczerszym lustrem i pokazuje nam, to czego w sobie nie widzimy, albo nie chcemy zobaczyć. Pamiętasz taki moment kiedy pierwszy raz krzyknęłaś na córkę/syna? Ja pamiętam. A przecież to się nigdy miało nie zdarzyć. Nagle uświadamiasz sobie, że nic o sobie nie wiesz, a w najlepszym przypadku, że jesteś tylko człowiekiem. Jednak każdego dnia robisz coś inaczej niż zaplanowałaś. Twoje dziecko zachowuje się inaczej niż oczekiwałaś. I bardzo często trudno się przyznać, że nas to dziecko uwiera, więc szukamy wszędzie pomocy żeby ustalić, co z dzieckiem jest nie tak… A gdyby tak zająć się sobą i zobaczyć, co będzie się działo z naszym maleństwem?
Głębszy sens życia
Nawet jeśli do tej pory się nad tym nie zastanawiałaś, bo byłaś za bardzo zajęta to nie ma takiej mocy, abyś trzymając w rękach maleńkie ciałko – dziecko – owoc miłości Twojej i Twojego partnera nie pomyślała: I co dalej? Czego ja Cię mogę nauczyć? Co chcę Ci przekazać? Jak żyć abyś za dwadzieścia lat był/a ze mnie dumny/a?
TAK – to wszystko może Cię zacząć uwierać gdy zostaniesz matką!
Jednak to jest właśnie piękne, to jest niezwykłe… O tym myślę za każdym razem, gdy piszę, że dzieci są naszymi największymi nauczycielami. I życzę Ci abyś zobaczyła w tym wartość i pamiętała, że nie musisz być z tym sama. Rozejrzyj się. Być może bardzo blisko Ciebie jest inna mama, która czuje się podobnie… I może zamiast narzekać (choć oczywiście czasem trzeba;)) warto się wspólnie zastanowić, co można z tym zrobić? Jak to zmienić? Dać sobie wzajemnie szczery feedback – prezent o nieocenionej wartości.
Jestem także ja. Czekam na Ciebie: spokojna, otwarta, nasłuchująca z czym przychodzisz. Nigdzie mi się nie spieszy, bo wiem, że odezwiesz się wtedy gdy poczujesz taką potrzebę. Po prostu pamiętaj, że jestem.
E.
Poczucie uwierania zaczyna się wtedy, gdy za ciasno nam w miejscu, w którym jesteśmy, a zmiana dopiero się dokonuje. Tak jest, gdy zostajemy mamami. Nie jesteśmy już tymi z przeszłości, a jeszcze nie całkiem uformowane do nowej roli… Polecam artykuł na moim blogu:.
http://www.drzwiotwarte.eu/2016/02/08/stad-dotad-czyli-jak-nie-utknac-we-framudze/
Agata, trafne spostrzeżenie – dzięki, że się podzieliłaś.