Przez bardzo długi czas właściwie nie wiedziałam nic o tym, co dzieje się na Ukrainie. Od roku nie oglądam telewizji, nie czytam gazet i nie przeglądam portali informacyjnych. Mam kontakt ze światem jedynie przez FB i mojego męża, który informuje mnie o ważnych wydarzeniach.
Kto wie, może w końcu przeprowadzimy się na wieś, kupimy krowę i będziemy palić w piecu. Wtedy z pewnością więcej czasu będę rozmawiała ze zwierzętami i roślinami, a one nie są zainteresowane wojnami, wypadkami i chorobami.
Czasem zastanawiam się, jak długo będę tak funkcjonować. Kiedy w towarzystwie zacznie mi przeszkadzać, że nie do końca wiem, o czym inni rozmawiają. Wystarczy jednak, że np. podczas pobytu u dziadków obejrzę jeden program informacyjny i serie reklam, aby wiedzieć, że nie chcę na to poświęcać czasu. Nie interesuje mnie ile osób potrącił dzisiaj samochód, w której części świata zaczęła się wojna i kto popełnił błąd w sztuce lekarskiej, nawet jeśli chodzi o małe dziecko.
Nie jestem bezduszną egoistką. Wręcz przeciwnie Instytut Gallupa potwierdza, że empatia jest jednym z moich głównych talentów.
A teraz jesteśmy u dziadków. Telewizor włączony cały czas i wszędzie transmisja z tego, co dzieje się na Ukrainie. I zrozumiałam, że to jest taki moment kiedy nie mogę już odwrócić głowy. Nie chcę jednak robić tego, co spora część osób – śledzić na bieżąco w Internecie, albo telewizji, co tam się dzieje. To nic nie da. Moim zdaniem to może tylko pogorszyć sytuację. Tak wiem to mocne słowa i biorę za nie pełną odpowiedzialność. Nie będę siedzieć i koncentrować się na tym co złe, straszne i przerażające, bo koncentracja na tym sprawi, że będzie tego jeszcze więcej. Mamy to na czym się skupiamy. Ludzie koncentrują się na tym jak jest źle, więc dzieje się jeszcze gorzej… A ja pytam: Co dobrego wyniknie z tego, że co trzeci Polak zasiądzie przed telewizorem i przez kilka godzin będzie oglądać transmisje z Majdanu? Co w ten sposób zrobimy dla tych ludzi? Zjednoczymy się z nimi? To jest ten cel? Proszę powiedzcie, co konkretnie się zmieni? Bo przecież chodzi w tym wszystkim o zmianę, zmianę na lepsze…
Co proponuje w zamian? Przestań współczuć Ukrainie, przestań ubolewać nad losem pokrzywdzonych, nie karm się ich cierpieniem. Nie rozszerzaj na swoje serce mroku, który i tak jest wielki. Zamiast tego przypomnij sobie swoje najpiękniejsze doświadczenie związane z Ukrainą. Może to jest piękny obraz, zdarzenie, osoba, konkretna chwila z Twojego życia. Tylko Ty to wiesz. Skoncentruj się właśnie na niej i wyślij w kierunku potrzebujących swoją miłość, ale nie przepełnioną współczuciem, tylko wiarą i siłą, że dobro i piękno wyłoni się spośród zgliszczy. Ja robię to codziennie. To jest moja modlitwa. Gandhi powiedział: Nie ma drogi do pokoju, pokój jest drogą. To jest moja praktyka.
Bardzo proszę Cię zrób to chociaż raz. Proszę przywołaj to piękne doświadczenie, poszukaj go w swoim sercu i skoncentruj się na nim przez kilka minut. I zobacz jak się z tym poczujesz. Kto wie, może to stanie się także Twoją drogą, Twoją modlitwą dla Ukrainy.
Jejku, wczoraj pomyślałam, że nie mogę udostępnić „apelu z Ukrainy” na fb, jak czyni wielu moich znajomych, bo nie wierzę, że to pomoże. To po prostu nie byłoby w zgodzie ze mną. Źle mi z tym, że nie mogę pomóc, pomyślałam, że „w zamian” będę się modlić.
Ja też od dawna nie czytam i nie słucham…
Dziękuję, że o tym napisałaś.