Od początku września przestałyśmy używać wózka i na spacery chodzimy wyłącznie w nosidle. Śmieszka niesiona przeze mnie wywołuje bardzo pozytywne reakcje, często ktoś się do nas uśmiecha i zaczyna z nami rozmawiać. Czasami zdarza się, że Panie, które nawiązują z nami rozmowę zaczynają dotykać Śmieszkę za nóżkę, rączkę – w zależności, co tam jej w danej chwili wystaje. Nie lubię tego, nie wiem czy Śmieszce to przeszkadza, na chwilę obecną nie reaguje na to niepokojąco, ale mnie się to po prostu nie podoba. To wkraczanie w osobistą strefę dziecka bez pytania. Trudno mi jest jednak w takiej sytuacji zareagować, powiedzieć: Przepraszam, czy może Jej Pani nie dotykać? Tym bardziej, że to są ułamki sekund… Zazwyczaj, gdy coś takiego się dzieje, po prostu instynktownie odsuwam się ze Śmieszką lub odwracam w taki sposób, aby zablokować do niej dostęp. Zazwyczaj wystarcza. Na razie…
Jakiś czas temu przeczytałam tekst, który z pewnością wyostrzył moją uważność na te sprawy. Myślałam jednak wtedy o bliskich nam osobach: babciach, ciociach, bo wtedy nie przyszło mi do głowy, że obca kobieta, która zaczepia nas w kolejce będzie dotykać moją córkę.
I po prostu nie wiem, co z tym zrobić.
racja, jako obca osoba pewnie odruchowo złapałabym taką nóżkę… nie myśląc za wiele o reakcji dziecka czy matki. Myślę, żę Smieszka za kilka miesięcy bedzie potrafiła (jeśli jeszcze tego nie robi)zasygnalizować mocnym kopnięciem czy sobie tego życzy czy nie. Co możesz zrobić??? wg mnie pozwól jej dokonać wyboru 😉
Pewnie masz rację, jeśli będzie wiedziała, że Jej ciało jest Jej i to Ona decyduje kto może jej podać rękę, dać buziaka to będzie reagowała naturalnie: najlepiej dla siebie.
A poza tym cieszę się, że się uaktywniasz Aniu;)
ja też nie wiem… i wiele miałam takich sytuacji, wiele, różnych, szczególnie na placach zabaw, gdzie rodziło się we mnie pytanie, czy to dziecko/rodzic przekracza tylko moją granicę, czy też granicę mojego dziecka?, czy jak moja pociecha nie wygląda jakby się jej to nie podobało, to jest ok, choć mi się to nie podoba?, czy reagując robię z igły widły?, czy powinnam reagować bo jestem mamą, czy też dać swobodę mojemu dziecku, by radziło sobie samo i czekać do momentu, gdy zobaczę, że sobie nie radzi i dane zachowanie sprawia mu dyskomfort/przykrość? jak reagować – bo niestety zwracanie uwagi to wielka sztuka – jak już za długo przyglądam się temu co mi się nie podoba i narasta we mnie złość, to powiem coś w czym ta złość będzie obecna i prawie pewnym jest, że wywołam agresję albo druga strona poczuje się bardzo urażona, jak to powiedzieć spokojnie tak aby druga strona zachciała to przyjąć…
Myślę, że wystarczającym powodem, żeby zareagować jest ten, że NAM to nie odpowiada. No i oczywiście zawsze wtedy, kiedy widzimy, że nie odpowiada to dziecku.
Ja miałam obawy – że tak powiem – przeciwne. Czy ja swoich obaw związanych z dotykiem nie przekazuje dziecku niepotrzebnie. Jemu nie przeszkadza i sam wyciąga ręce do obcych. Czy życzliwe pogłaskanie po główce, dotyknięcie nóżki jest złe? Czy dotyk drugiego człowieka musi być czymś czego należy się bać, przed czym uciekać? Rozumiem dyskomfort dorosłych. Ale też bywałam wśród ludzi, gdzie dotknięcie czyjejś ręki, lekkie poklepanie po plecach, były wyrazem ciepła i troski, i nie raziły nikogo.
Widzę też jak dużo dla dzieci znaczy to, że również inni, obcy ludzi są dla niego życzliwi. To buduje jego wyobrażenie o tym, że świat jest dobry. Nie tylko mama i tata, ale pani w tramwaju też mówi do niego z uśmiechem i szacunkiem. I mi zależy, żeby tą jego wiarę w dobro ludzi budować, a przynajmniej nie burzyć. Dlatego się staram przekraczać jakieś własne lęki i tam gdzie zagrożeń nie ma, nie stwarzać ich.
Ale to moje jest, i wynika z moich potrzeb. Rozumiem, że każdy ma inne i wybiera inne drogi.
Pięknie to napisałaś. No właśnie nie rozumiem moich obaw tym bardziej, że mnie dotyk nigdy nie przeszkadzał. Jak kogoś poznaję to najchetniej bym od razu przytuliła… Cieszę się, że o tym napisałam, bo bardzo mi pomogłyście ( Ty, Magda i Ania) zobaczyć to inaczej. Dziękuję.