Świąteczne życzenia po Świętach

Znasz kolędę Mario, czy już wiesz?

Usłyszałam ją na początku grudnia. Coś mnie tknęło i włączyłam. Posłuchałam raz, drugi, trzeci… po moich policzkach zaczęły płynąć łzy, a w oddali słyszałam stukot małych stópek i śmiechy dziewczynek.

Co tak mnie poruszyło? Co uruchomiła we mnie ta melodia, te słowa?

Ta kolęda dotknęła we mnie esencji „matkowatości”, zrozumiałam za jej pośrednictwem, dlaczego jestem matką i jaki jest mój cel.

Po pierwsze: Zaufam

Maria ufa bez względu na wszystko. Nigdy nie zwątpiła w swego Syna i w Jego przeznaczenie. Pomyśl jak bardzo to było trudne.
Czy chciała takiego życia dla Niego? Czy jako matka tego pragnęła? Śmiem twierdzić, że nie. Przecież „lepiej” byłoby gdyby znalazł sobie żonę, założył rodzinę. Ojciec przekazał mu taki dobry zawód, żyli by sobie wszyscy razem, spokojnie, a Ona wychowywałaby wnuki. Czyż nie tego wiele matek chce dla swoich dzieci? Spokojnego i dostatniego życia. Jednak „nie moja, lecz Twoja wola niech się stanie”.

I to jest pierwsze życzenie: za każdym razem gdy przyjdzie mi do głowy, że dzieci, które wybrały mnie na matkę powinny coś robić inaczej,zatrzymam się i puszczę. Uwolnię swoje oczekiwania. Żadna z nas nie wie, co będzie dobre, a co złe dla dziecka, bo On czy Ona ma swoją własną drogę, często dla nas niezrozumiałą.

Tego jako mama chcę się nauczyć.

Po drugie: Nie wiem kim One będą, ale…

Mam w sobie silne przekonanie, że dziewczynki będą zmieniać świat (a raczej już to robią). Nie ma to nic wspólnego z wygórowanymi oczekiwaniami, czy moimi ambicjami. Po prostu ja jako ich mama: widzę w nich samo dobro, widzę miłość i światło. Nie ma znaczenia, czy będą znane na cały świat, czy zdecydują się wieść skromne życie w rodzinnym Kowalkowie – ufam, że zmieniają świat samą swoją obecnością.

Widzieć dobro, tam gdzie inni go nie dostrzegają. Ufać tym, którym już nikt nie chce zaufać. Akceptować, to co do zaakceptowania trudne. I przede wszystkim nigdy nie stracą nadziei. Tego chce je nauczyć. Wierzę, że tego najbardziej potrzebują w tym dzisiejszym, poplątanym świecie. Nie wiem czy za dwadzieścia lat bardziej przyda im się wyższe wykształcenie, czy umiejętności pieczenia chleba, ale wiem, że patrzenie z miłością na drugiego człowieka to najlepsze, co mogę im przekazać.

Tego jako mama chcę je nauczyć.

Po trzecie: Nigdy nie zwątpię

Thomas Edison wrócił pewnego razu ze szkoły z kartką, którą miał pokazać tylko swojej matce. Mama wzięła kartkę i zaczęła czytać na głos: Pani syn jest zbyt inteligentny abyśmy mogli go uczyć. Proszę go uczyć indywidualnie w domu i rozwijać jego zdolności. Pod koniec życia Edison znalazł tę kartę. Treść brzmiała trochę inaczej: Pani syn jest niepełnosprawny umysłowo i żadna szkoła nie podejmie się jego kształcenia, proszę próbować go uczyć w domu. Pamiętam, że bardzo mnie ta historia poruszyła. Pomyślałam sobie wtedy, że zrobię wszystko, aby nie zwątpić w Śmieszkę i Natalkę.

Mama to ta, która widzi wartość, tam gdzie inni mają trudność z jej dostrzeżeniem. Każda z dziewczynek może robić w życiu to, co tylko zapragnie, a jedynymi osobami, które mogą je przed tym powstrzymać są one same.

Tego jako mama chcę je nauczyć.

2 thoughts on “Świąteczne życzenia po Świętach”

  1. Dziękuję za ten wpis 🙂 Z całego serca….. Dobrze wiedzieć, że myślisz tak jak ja, że nie jestem sama 🙂 P przeczytaniu Twoich słów jestem pewna, że to co wydaje mi się naprawdę ważne w życiu, ma sens… 🙂

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top