Kiedy rodzi się mama

Znam kobiety, które są mamami od zawsze, już w przedszkolu czule pielęgnujące lalki, później troszczące się o innych, takie kobiety, które bez względu na to, czy kiedykolwiek fizycznie będą miały dziecko to kiedy przebywamy w ich towarzystwie czujemy się dobrze i bezpiecznie, jak u mamy.

Znam kobiety, które mówiły, że nigdy w życiu żadnych dzieci: praca, mąż, no może kot i to wszystko. A później zmieniły zdanie, albo los im w tym pomógł i zapomniały się w tej roli całkowicie. I teraz mówią, że jak one mogły nie chcieć, bo to jest cudowne, te małe nóżki, rączki i te ufne spojrzenia. Znam też  mamy zagubione, które bardzo się starają, ale jakoś nie wychodzi, a im mocniej się starają tym bardziej nie wychodzi. Są mamy panikary, mamy ekologiczne, mamy wygodne, mamy nowoczesne, staroświeckie. I jest jeszcze wiele, wiele innych mam, każda ma w sobie coś wyjątkowego, coś innego.

Bez względu na to jak długo i jaką mamą jest dana kobieta to przecież kiedyś przyszedł ten moment, kiedy to poczuła i spojrzała w lustro inaczej. Nie zastanawiałam się nad tym do tej pory: nad moim pierwszym spojrzeniem w lustro po narodzeniu Śmieszki.  Jednak ostatnio w dniu Jej urodzin próbowałam przypomnieć sobie chwilę, kiedy ja po raz pierwszy poczułam się mamą…

Kiedy to było? Gdy zobaczyłam dwie kreski na teście ciążowym? Gdy pierwszy raz usłyszałam bicie maleńkiego serca? Gdy Śmieszka pierwszy raz się poruszyła? Gdy widziałam na USG jej malutkie rączki, nóżki? Gdy miała nieustanną czkawkę i z fascynacją obserwowałam podskakiwania mojego brzucha? A może kiedy 7 listopada o godzinie 10.39 usłyszałam jej pierwszy krzyk? Może jednak był to moment pierwszego kontaktu? Pierwszego karmienia? Pierwszego uśmiechu? A może kiedy po raz pierwszy powiedziała ma-ma? Może dziś, kiedy po przebudzeniu wtuliła się we mnie i tak leżałyśmy dziesięć minut.

Nie potrafię wybrać, to zbyt trudna decyzja, zresztą… zbędna. I gdy tak siedziałam i rozmyślałam wróciły do mnie słowa, które podarowała mi kiedyś Ania: Mamą się nie jest, mamą się stajesz, każdego dnia na nowo…

2 thoughts on “Kiedy rodzi się mama”

  1. „Może dziś, kiedy po przebudzeniu wtuliła się we mnie i tak leżałyśmy dziesięć minut” – i ja poczułam to ciepło maleńkiej istotki…zazdroszcze!!!

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top