Zawsze bardzo szybko przywiązywałam się do nowych miejsc zamieszkania. Mój dom był tam gdzie byłam ja, gdzie były bliskie mi osoby.
Jednak uczucie, kiedy po ośmiu latach tułaczki pierwszy raz spaliśmy z M. we własnym mieszkaniu, na własnej podłodze, na własnym materacu, z którego po kilku godzinach zeszło całe powietrze… ach to było cudowne uczucie!
Urządzając nasze mieszkanie staraliśmy się zadbać o każdy szczegół. Uważnie wybieraliśmy kolory, które będą nas otaczać. Cały ten czas był dla nas bardzo cennym doświadczeniem. Dużo rozmawialiśmy też o tym, jaki to ma być dom – dom przez wielkie D.
Czujcie się jak u siebie w domu – tymi słowami często witaliśmy naszych gości. Ostatnio przy okazji spotkania z przyjaciółmi zaczęłam te słowa analizować. I obiecuję sobie, że już nie będę ich używała. Bo tak naprawdę wcale nie chcę, aby czuli się jak u siebie w domu. Znam ludzi, którzy nie lubią swoich domów, poza tym ktoś mógłby przewrotnie powiedzieć: jakbym chciał czuć się jak w domu, to bym w nim został. Wiem, wiem to tylko przysłowie i nie mam pojęcia, dlaczego nagle zrobiłam się taka dosłowna.
Chcę, aby nasz dom był miejscem, w którym nasi przyjaciele mogą się rozluźnić, pozwolić sobie na spontaniczność i naturalność. Aby było to miejsce gdzie zawsze mogą się schować przed całym światem, gdzie zapach świeżo parzonej kawy będzie przywoływał dobre wspomnienia. Właśnie tak widzę nasz dom dla innych. Często tak go przedstawiałam: przede wszystkim, jako miejsce, w którym dobrze czują się przyjaciele i znajomi.
Jednak nasz dom to przecież przede wszystkim M., Śmieszka i Ja. Dlatego na pierwszym miejscu stawiamy naszą relację, nie ma w życiu nic ważniejszego niż MY. Im bliżej jesteśmy siebie, tym bliżej jesteśmy naszych przyjaciół i rodziny. Może dlatego ostatnio myśląc o naszym domu, widzę w nim coraz mniej innych ludzi, a coraz więcej nas. Cieszę się, bo to oznacza, że równowaga, do której dążymy staje się powoli rzeczywistością.
Oj doskonale Cię rozumiem. My właśnie przeprowadziliśmy się do nowego wynajmowanego mieszkania, ale mam nadzieję, że w przyszłym roku będziemy się już przeprowadzać do własnego gniazdka:-) I wszystkie rzeczy będziemy układać na własnych półkach i szukać szafek do własnej sypialni 🙂