W październiku 2014 roku zaczęłam pisać tekst:
Za dwa tygodnie Śmieszka skończy dwa lata i z tej okazji towarzyszy mi ostatnio sporo wspomnień. Dlatego dziś chciałam się z Wami podzielić przełomowymi momentami w moim macierzyństwie.
Urodzi Pani przez cesarskie cięcie;
Po trzech miesiącach wrócisz do figury sprzed ciąży;
Kochanie, czas już zasypiać samodzielnie w łóżeczku;
Napisałam te kilka zdań i odłożyłam do szuflady. Wcale mnie to nie dziwi, byłam wtedy na początku ciąży i pewnie były to ostatnie słowa jakie napisałam przed moją kilku miesięczną przerwą.
Szukając inspiracji na dzisiejszy artykuł zajrzałam do mojej blogowej szuflady i trafiłam na zaczątek tekstu. W pierwszej chwili pomyślałam, że go po prostu dokończę i skupię się na przełomowych momentach w moim macierzyństwie. Szybko jednak uświadomiłam sobie, że nie jest to pewnie zbyt ważne dla Ciebie – masz z pewnością swoje własne – najważniejsze. Dlatego w tym obszarze mam dla Ciebie po prostu kilka pytań:
Czy jesteś świadoma kluczowych momentów w Twoim macierzyństwie?
Czy masz w swej pamięci momenty, które przeniosły Cię na inny poziom;)? Pomyśl o tym, wypisz je a później zastanów się, co je łączy.
Czego nauczyłaś się o sobie dzięki tym chwilom?
Nie lubię przechowywać zbyt wielu pamiątek, nie przywiązuję się za bardzo do rzeczy, jednak takie wewnętrzne pamiątki w postaci chwil, które były dla mnie wyjątkowo ważne, dzięki którym coś zobaczyłam, zrozumiałam przechowuję skrzętnie w moim sercu i wracam do nich gdy mam potrzebę. Ciebie też do tego zachęcam. Warto do nich czasem wrócić jeszcze z jednego powodu: aby zobaczyć miejsce, w którym obecnie jesteś.
Kiedy wczoraj wypisałam sobie wszystkie kluczowe dla mnie momenty, okazało się, że jedna kwestia łączy je szczególnie: moje oczekiwania. Każde wydarzenie, które włożyłam do szuflady „przełomowe” było o odpuszczaniu moich oczekiwań w danej kwestii. To trochę tak jakbym zdejmowała z siebie kamienie, które ciążyły mi. Kiedy nie rozumiałam dlaczego moje ciało nie chudnie po ciąży, gdy obawiałam się, że cesarka to „gorszy” poród, gdy bałam się, że Śmieszka będzie spała z nami w jednym łóżku do 18stych urodzin, gdy okazało się, że karmienie piersią dwójki naraz to dla mnie za dużo, gdy okazało się, że jednak Śmieszka pójdzie do przedszkola itp. Zazwyczaj męczyłam się z tym i męczyłam, aż wreszcie przyszedł dzień, że potrafiłam odpuścić i chwila gdy to się stało była przełomową.
Wiem, że temat kontroli i moich chceń jest na czołowym miejscu tematów, które we mnie pracują. Dlatego te sytuacje to takie nawracające lekcje. Niby inne, pozornie niezależne, niepowiązane, ale jeśli przyjrzymy im się bliżej, albo wręcz odwrotnie, gdy się od nich oddalimy to jak czarne na białym widać, że są na ten sam temat.
Ja gdy po raz kolejny to sobie uświadamiam myślę: kurcze! Naprawdę? Naprawdę to znowu wróciło, naprawdę jeszcze sobie tego nie ułożyłam? Kiedyś miałam duże pretensje do siebie, czułam się jak mała dziewczynka, która była taka dumna, że dostała piątkę ze sprawdzianu, a następnego dnia okazało się, że pani coś pomyliła i jest tylko trója. Dziś wciąż odczuwam takie „ooo”, jednak już nie myślę: no nie jestem beznadziejna, wcale tego nie przepracowałam! Dziś myślę: ok. tamta Emilka przepracowała swoje, a ta dzisiejsza przepracowuje podobne doświadczenie, na podobny temat, ale już z innej perspektywy.
Fajnie byłoby tekst przenieść jeszcze na papier, nie ma co odkładać do szuflady. Myślałaś autorko o wydaniu swoich przemyśleń w wersji książkowej? Z serwisem rozpisani.pl?
Nie tylko myślałam, ale to zrobiłam: https://kobietalasu.pl/publikacje/
O super!!! Gratuluję! Gdzie ją można znaleźć? Mam nadzieję że będzie więcej 🙂
Przez Internet w większości księgarni. A stacjonarnie to trudno powiedzieć, bo już trochę czasu od publikacji minęło. Zamówienie na następną książkę mam, więc będzie więcej na pewno:)