Do naszej przyczepy campingowej przyszedł Remik – kolega Śmieszki, którego poznała poprzedniego wieczora.
– O oponka! – powiedział radośnie, patrząc na dmuchane koło, które leżało na podłodze.
– Nie, to koło – odpowiedziała poważnie Śmieszka
– A my mówimy na to oponka – kontynuował chłopiec.
– Mamo, wiesz, że Remik mówi na to oponka?
Trzy lata temu pewnie nawet nie zwróciłabym uwagi na to, co dzieci do siebie mówią. Wielkie halo: koło, oponka – bez różnicy właściwie. A dziś słyszę taką wymianę i mam o czym myśleć przez kilka godzin:))
Dlaczego?
Kiedy w naszym świecie pojawia się drugi człowiek, gdy odważymy się go wpuścić do środka to możemy się od siebie wzajemnie uczyć, tak po prostu dzielić ze sobą tym, co wiemy, co potrafimy. Gdyby nie Remik Śmieszka nie dowiedziałaby się, że na dmuchane koło niektórzy mówią oponka, nie wiedziałaby też kto to jest fossa. Wiecie? Bo ja się nauczyłam tego dopiero od Śmieszki. Widziałam przez tydzień jak światy tych dwojga (Śmieszki i Remika) przenikają się wzajemnie, jak uczą się od siebie i rosną.
Jednak w tej prostej sytuacji jest jeszcze jeden wątek, który jest dla mnie bardzo ważny: komunikacja sama w sobie. Pamiętam, jak kilka lat temu mieliśmy z zespołem w pracy spotkanie z ekspertem, przez wielkie E. I na dzień dobry powiedzieliśmy: Wie Pan bo u nas jest najgorzej z komunikacją… a On na to: „nie martwcie się 80% firm gdy do nich przychodzę skarży się na komunikację, nie jesteście wcale wyjątkowi w tym względzie”. I rzeczywiście tak jest: umiejętność jasnego i precyzyjnego komunikowania się z drugim człowiekiem to bardzo cenna i trudna do opanowania sztuka. Jeśli się tego nauczymy to tak jakbyśmy odłożyli na konto milion złotych, z tą różnicą, że nikt ma tego nie jest w stanie zabrać. Możemy patrzeć na jedną rzecz i widzieć coś zupełnie innego: koło czy oponka? Kto ma rację? Uczę ją, że nie ma tu lepszej i gorszej odpowiedzi, są dwie różne.
Ona jest dopiero na początku tej drogi, a ja patrzę na to z podekscytowaniem i ciekawością.