Ileż to razy łapałam się na tym, że zamiast spróbować zrozumieć Córkę od razu się denerwowałam na jej zachowanie i kazałam natychmiast przestać robić „coś”, co mnie wyprowadzało z równowagi. Dziś w większości przypadków jest zupełnie inaczej, co mi pomaga? Pytanie: Dlaczego?
Matka siedzi na kanapie i pije świętą kawę, patrzy w dal i myśli… wróć: patrzy w dal i nie myśli. Nagle jednak jej wzrok kieruje się na Córkę, która jak tajfun przybiegła z nie-wiadomo-skąd i zaczyna zrzucać wszystko z szafki… matka patrzy i nie wie, co się dzieje. W pierwszym odruchu ma ochotę powiedzieć, wróć krzyknąć: co Ty robisz? Zostaw to! Albo inne niemiłe i niefajne rzeczy. Jednak matka jest zrelaksowana i wypoczęta (to przez to, że każdego dnia pije świętą kawę), dlatego z delikatnym uśmiechem na ustach patrzy na córkę i pyta:
– Kochanie, dlaczego zrzucasz wszystko z szafki?
– Bo chcę dostać kredki (kredki stoją wysoko i żeby je dostać trzeba wejść na szafkę).
– A posprzątasz te rzeczy jak dostaniesz kredki?
– Tak
– Ok.
Matka wraca do picia kawy, patrzy w dal i tym razem myśli o tym jak ważne jest słowo DLACZEGO…
Dla mnie to niezwykle otwierające słowo. Za każdym razem gdy widzę jak moje dzieci robią coś co mi się nie podoba, co mnie drażni i mam już w sobie tę myśl, że ona znowu coś, że znowu bałagan, że mnie nie słucha, że specjalnie to robi… itp. jeśli złapię tę myśl i zamiast ją wyartykułować powiem jedynie: Dlaczego to robisz? I jeśli moje pytanie ma w sobie autentyczną ciekawość, a nie „dlaczego to robisz=przestań w tej chwili” to za każdym razem dostaję spójną odpowiedź: bo mi się nudzi, bo potrzebuję Twoje uwagi, bo jest mi smutno, bo jestem ciekawa, bo to fajne, bo chcę się czegoś nauczyć… oczywiście np. Natalka nie potrafi mi tego powiedzieć słowami, ale to wcale nie wpływa na zrozumienie sensu Jej działań. Gdy pytam „dlaczego?” to przypominam sobie o jeszcze jednej niezwykle ważnej dla mnie kwestii: Dziecko jest dobre! Gdy patrzę na małe rączki, które właśnie wysypały całą ziemię z jedynego w mieszkaniu kwiatka to wiem, że zrobiła to bo potrzebowała dać sobie to nowe doświadczenie, bo była ciekawa itp. a nie dlatego, że chciała mi zrobić na złość… im młodsze dziecko tym chyba łatwiej wybaczyć, zrozumieć… jednak to się nie zmienia z wiekiem, a przynajmniej nie musi… to od nas rodziców zależy jak będziemy patrzeć na nasze dzieci i ich działania. Mały terrorysta znowu zrobił na złość? A może fascynująca Istota poznaje świat? To od nas zależy, którą perspektywę wybierzemy.
Zadaj dziecku pytanie, spróbuj wyłączyć złość, włącz ciekawość:)
Ciekawe, co piszesz, bo „mądre książki o komunikacji” odradzają pytanie dlaczego-podobno odbierane jest jako zarzut, impuls do tłumaczenia się ze swojego zachowania. Sama nie wiem, co o tym myśleć, bo wydaje mi się, że ważna jest tu mowa ciała, nasz ton. Jeżeli pytamy z zaciekawieniem i otwartością, inny dorosły czy dziecko nie powinien odbierać tego jako atak czy lamentację, „no dlaczego, pytam, dlaczego to zrobiłeś” 🙂 Tłumaczyć się nie lubimy, to fakt. Tym bardziej, że często sami nie wiemy „dlaczego”… Nie zawsze też powód jest taki, jak nam się wydaje. Skomplikowane…
Marta, dziękuję za Twój komentarz. Bardzo mnie zaciekawił bo nie spotkałam się do tej pory z teorią, o której piszesz:) Podzielisz się tytułami? Dla mnie to pytanie otwiera, daje szansę poznać drugiego człowieka, jego intencje i sposób patrzenia na świat…
Dobrze, jeśli znajdę tytuły dam znać 🙂 W tamtej chwili podzieliłam się tylko tym, co utkwiło mi po lekturze różnych książek o komunikacji, których tytułów po części nie pamiętam i pewnie już nie znajdę. Ale będę mieć na uwadze 🙂
Cześć Emilko!
o tym, żeby usunąć ze swojego słownika słowo „dlaczego” czytałam między innymi w książkach Adele Faber i Elaine Mazlish, np. Wyzwoleni rodzice, wyzwolone dzieci lub Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły. Polecam obie pozycje, bo są oparte na warsztatach z psychologiem dziecięcym drem Haimem Ginottem.
Dzięki Asiu, z przyjemnością przeczytam – Jak mówić… czytałam, ale na studiach;)
Mam podobne spostrzeżenia, co Marta. Też gdzieś natknęłam się na poradę, by raczej nie zadawać dziecku pytania DLACZEGO, bo ono moze działać przytłaczająco. W praktyce też zauważyłam, że moją córkę to pytanie raczej zamyka, niz otwiera.
Ale na pewno dużo zależy od tonu, jakim to pytanie zadamy i naszej intencji – tak jak piszesz, Emilio. Wedlug mnie ważne jest po prostu, by ćwiczyć w sobie postawę zaciekawienia przczynami różnych dziecięcych zachowań oraz umiejętność obserwacji bez wydawania pochopnych ocen.
Pozdrawiam ciepło :-).
Moniko, tak dla mnie moja intencja jest kluczowa – z niej (dla mnie) wynika wszystko, co najważniejsze w komunikacji z drugim człowiekiem. Natomiast odnośnie słowa „dlaczego” biorę przykład z mojej nauczycielki – Śmieszki. Słyszę z Jej ust to pytanie nieustannie i nigdy przez myśl mi nie przeszło, żeby to odebrać jako zarzut. Czemu? Bo Jej serce jest czyste i każde pytanie wynika z ciekawości świata i potrzeby zrozumienia tego jak działa:)
I jeszcze jedno uzupełnienie, myślę że ważne;) W moim wpisie tak naprawdę to słowo nie jest najważniejsze. Chodzi o pewien proces, który zachodzi w naszych głowach: o otwarcie się na to, że nie wiem czemu moje dzieci coś robią i uczę się nie oceniać ich zachowań według schematów, które mam w głowie.