atrakcyjna dla siebie

Co robię, kiedy nie śpię…

Kiedy byłam małym dzieckiem nieustannie było mi gorąco, dlatego uwielbiałam spać nago. Moi bliscy nie do końca chcieli to zaakceptować i aby zachęcić mnie do spania w ubraniu kupowali mi piękne piżamki. Zakładałam je wieczorem z wielką radością, ale zazwyczaj już po godzinie byłam naga. Gdy trochę podrosłam, zaakceptowałam spanie w ubraniu, ale dalej lubiłam […]

Co robię, kiedy nie śpię… Czytaj dalej

Z szuflady: Nie na temat, a jednak

Na początku czerwca wybraliśmy się całą rodziną do szkółki ogrodniczej. Godzinę później wróciliśmy z kwiatami, które posadziliśmy na balkonie. Były piękne, rosły jak na drożdżach, z każdym dniem miały więcej i więcej fioletowo-białych kwiatów. Dbaliśmy o nie, ale bez przesady: podlewanie, nawożenie, czasem krótka rozmowa. Przyzwyczaiłam się do tego, że są takie piękne.

Z szuflady: Nie na temat, a jednak Czytaj dalej

Nie porównuj

Spędzamy w Galerii Handlowej sobotnie przedpołudnie. Śmieszka siedzi w wózku i śmieje się do taty w niebogłosy, czym wzbudza zainteresowanie zaganianych przechodniów. To jeden z powodów, dla których lubię zabierać ją w takie miejsca: ten delikatny uśmiech na twarzy nieznajomych, taki, którego wcale nie chcemy, ale on sam do nas przychodzi, gdy w pobliżu pojawia

Nie porównuj Czytaj dalej

Tęsknota

Przyszła do mnie tęsknota… pukała już od jakiegoś czasu, ale nie chciałam jej wpuścić. Czekała, więc cierpliwie pod drzwiami. Czasem, gdy wychodziłyśmy ze Śmieszką na spacer mijałyśmy się w windzie. Pewnie szła po kawę i ciastko, też bym zgłodniała, jakbym tyle siedziała pod drzwiami.

Tęsknota Czytaj dalej

Próbować

– Co u Ciebie? -Próbuję pisać bloga. – Ale to piszesz, czy próbujesz? -Hm, dobre pytanie. – Emilka, a co ja teraz robię? – Siedzisz na krześle. -Nie, ja próbuję wstać, ale czy udało mi się to zrobić? -Nie – A więc piszesz, czy próbujesz? -Piszę. Taki o to dialog miał miejsce w moim życiu

Próbować Czytaj dalej

Tu i Teraz

Nie ma wczoraj, nie ma jutra, jest tylko Tu i Teraz.   Kilka lat temu żyłam nieustanie w przeszłości i przyszłości. Patrząc wstecz dręczyły mnie wyrzuty sumienia, że to co zrobiłam mogłam wykonać lepiej, że zamiast w prawo mogłam pójść w lewo. Patrząc wprzód planowałam, jak jutro nie popełnić błędów z wczoraj. Powoli, we własnym

Tu i Teraz Czytaj dalej

Być

Jestem. Ubrana w piżamę ubrudzoną ketchupem. Włosy mam lekko potargane, zęby jeszcze nie umyte. Śpisz, a ja siedzę na brzegu łóżka i jem śniadanie. Tak już się przyzwyczaiłam do tych wspólnych posiłków, że nawet jak śpisz to jem przy Tobie. Nawyk. Wiem, jedzenie w łóżku to zły nawyk – trzeba się go oduczyć, niedługo zaczniesz

Być Czytaj dalej

Współzależność

Przeczytałam przed chwilą wczorajszy post. Ot tak, a co tam, sama też mogę przecież być czytelniczką własnego bloga. Przeczytałam i nie uwierzyłam, że go napisałam. Myślę sobie, może to nie byłam ja? Może ktoś wkradł się na mojego bloga i za mnie coś naskrobał, bo przecież dzisiejsza ja nie użyłaby słowa „zależność”, ale „współzależność”. A

Współzależność Czytaj dalej

(nie) zależność

Odkąd tylko pamiętam, niezależność finansowa była moim życiowym priorytetem. Mając 17 lat wyjechałam do Anglii, aby zarobić na korepetycje, które chciałam brać w maturalnej klasie. W wakacje zawsze starałam się pracować: zbierać jagody, wiśnie, później pracować jako hostessa, sprzątaczka, pokojówka, opiekunka do dzieci. To oczywiście nie dawało mi samodzielności finansowej, ale chociaż jakąś namiastkę.

(nie) zależność Czytaj dalej

Niezależność

Pamiętam jak Śmieszka pierwszy raz sama zasnęła w swoim łóżeczku. Cały czas podekscytowana stałam przy drzwiach. W pewnym momencie gaworzenie i dźwięki zabawek ucichły, ona spała. Popłakałam się. Nasza córeczka jest już taka niezależna… Po chwili dotarło do mnie, że nigdy wcześniej nie daliśmy jej szansy zasnąć samodzielnie. Zawsze byliśmy przy niej, wierząc, że bardzo

Niezależność Czytaj dalej

Moje!

Kiedy Śmieszka się urodziła można było z jej ciałkiem wyprawiać właściwie wszystko. Kropelki do oczek, czyszczenie noska, przemywanie pępuszka – nic nie było dla niej straszne. Ponieważ nie reagowała płaczem myślę, że nawet nie odczuwała, z powodu tych zabiegów pielęgnacyjnych, dyskomfortu. Tak było przez mniej więcej pół roku. Aż pewnego dnia, kiedy jak co dzień

Moje! Czytaj dalej

Scroll to Top